
Postanowienia noworoczne okiem psychologa
Ostatni miesiąc roku obfituje w tradycje i rytuały, którymi każdy z nas nasiąka od dziecięcych lat. Dorastając, odtwarzamy je niemal mechanicznie z większą lub mniejszą dbałością. Czas nostalgii, refleksji i podsumowań niesie ze sobą już Boże Narodzenie, ale to właśnie Nowy Rok łączy się ze stawianiem sobie celów i wyzwań. Czy postanowienia noworoczne to rytuał większości z nas? Dlaczego je robimy? Czy można stworzyć prawdziwie skuteczny plan zmian? Na kilka chwil przed końcem roku przyjrzyjmy się zagadnieniu z psychologicznego punktu widzenia.
Rzut oka na statystyki
W Polsce podejmowanie postanowień noworocznych deklaruje około 55% obywateli. Jedna trzecia badanych stawia sobie jeden cel, a ponad połowa deklaruje od 2 do 5 zmian mających wejść w życie w ciągu kolejnych 365 dni. Dalsze statystyki pokazują, że jedynie co 20. osoba dotrzymuje w 100% wszystkich narzuconych sobie postanowień.
Magia sylwestrowej nocy sprawia, że faktycznie to właśnie wtedy pojawia się w nas wyjątkowa ochota na zmiany i stawianie sobie nowych wyzwań. Dodatkowym czynnikiem pchającym do dokonania życiowych modyfikacji jest otoczenie, a właściwie trend, który sprawia, że czujemy wokół siebie presję zmian. Dodając do tego większą ilość wolnego czasu oraz bombardujące zewsząd sugestie mediów – samoistnie nasuwa się wyjaśnienie, dlaczego listę celów sporządzamy najczęściej w Nowym Roku.
Z psychologicznego punktu widzenia równie dobrze zmiany w stylu i sposobie życia można zacząć od 1 czerwca albo 28 listopada. Nie zmienimy przecież ani siebie, ani naszego zachowania w sposób diametralny z dnia na dzień. A przynajmniej nie w całym wachlarzu obszarów naszego życia. Każdemu z nas potrzeba czasu, odpowiedniej motywacji wewnętrznej i … odpowiednio doprecyzowanego celu!
Postanowienia noworoczne w stylu S.M.A.R.T.
SMART (akronim od ang. Specific, Measurable, Achievable, Relevant, Time-bound) to nic innego jak koncepcja prawidłowego formułowania celów. Na co dzień stosują ją z powodzeniem specjaliści od zarządzania. Poprawnie sformułowany cel powinien być więc:
S (specific) – konkretny
M (measurable) – mierzalny
A (achievable) – osiągalny
R (relevant) – realny
T (time-bound) – określony w czasie
A także przede wszystkim nasz własny, taki, z którym się identyfikujemy, na którym nam zależy!
- Dobre przygotowanie
Jeśli już wcześniej (np. w ubiegłym roku lub półroczu) zdarzyło się nam formułować postanowienia, deklarować chęci zmian, to dobry moment, by zapisać je i określić, jaki procent został zrealizowany. Dzięki temu poznamy własną efektywność w dążeniu do celu. Można również zastanowić się, czy nadal są to sprawy, na których realizacji nam zależy. Oczywiście pozostawmy też sobie przestrzeń na ewentualne dopisanie nowych punktów. Na tym etapie działajmy bez ograniczeń – zabawne marzenia i nietypowe cele są wspaniałymi krokami w drodze do zwiększania poczucia własnego zadowolenia.
- Selekcja
Kolejnym krokiem jest wybranie z utworzonej wcześniej listy celów tych absolutnie priorytetowych. Optymalnie, jeśli wśród najważniejszych spraw znalazły się zarówno te zawodowe, jak i osobiste.
- Skuteczne definiowanie i realizacja
Każde postanowienie można potraktować jak oddzielny do realizacji projekt. Punktem wyjścia jest odpowiednie sformułowanie celu, do którego zamierzamy dążyć. I tak np. hasło „schudnę” wniesie niewiele konkretów. Ale już „schudnę minimum 7 kilogramów” daje klarowny obraz dążeń.
- Przykłady zastosowania koncepcji SMART
Cel ogólny : więcej czasu dla rodziny
S – konkretny
Zadajmy sobie kilka doprecyzowujących pytań:
Co to znaczy więcej czasu?
W jaki sposób zrealizuję cel?
Co dotychczas mi przeszkadzało?
Przykładowa odpowiedź: Chcę każdego dnia w godzinach popołudniowych wygospodarować czas na zabawę z dziećmi. Przeszkadzają mi w tym spotkania służbowe poza normowanym czasem pracy.
M – mierzalny
Mierzalność podtrzymuje motywację, jest niezwykle ważnym elementem skuteczności powziętego postanowienia. Świetnie sprawdzi się w tym aspekcie użycie godzin i dat,
- Będę wracać do domu najpóźniej o godzinie 18:00. (błędem jest ogólne formułowanie: Będę wracać wcześniej do domu).
A – osiągalny
Osiągalność oznacza po prosu stawianie celu na miarę własnych możliwości. Często bowiem zdarza się tak, że cel jest konkretny (przeczytam 10 książek) i mierzalny (w styczniu), ale nieosiągalny (dotychczas w ciągu całego roku przeczytaliśmy mniej niż 10 książek).
Wracając do modelowego przykładu (tj. więcej czasu dla rodziny), jeśli wiadomym jest, że popołudniowe spotkania zawodowe są dla nas nieuniknione, nie zakładajmy ich całkowitej likwidacji, a jedynie ograniczenie do realnych ram czasowych.
R – realny
W tym miejscu zadajemy sobie pytanie, jaką wartość dla naszego życia ma obrany przez nas cel? Dzięki temu zabiegowi zobaczymy też korzyści, które staną się bonusową wartością dodaną podczas realizacji.
Przykłady dodatkowych korzyści:
Spędzanie casu z rodziną zbliża nas do siebie.
Dzięki wspólnej zabawie dzieci zbliżają się do mnie, zyskuję ich zaufanie.
Równowaga między życiem zawodowym i prywatnym daje poczucie stabilizacji i harmonii.
T – określony w czasie
Aby mówić o skutecznej realizacji planu, najlepiej jest podzielić go na mniejsze etapy, by wreszcie np. już 30 listopada (a nie 31 grudnia!) osiągnąć finalny cel, tj. Ograniczenie spotkań służbowych w godzinach popołudniowych do maksymalnie 3 w tygodniu.
Choć skuteczne planowanie postanowień wymaga sporo czasu i pracy, to jednak znacznie zwiększa szansę na powodzenie, postęp i zmianę jakości życia. Odpowiednie doprecyzowanie celów, to nie kwestia talentu, ale dobrze przygotowanego gruntu do pracy. Nowy Rok jest oczywiście tym symbolicznym czasem na podejmowanie kroków ku zmianom, jednak pamiętajmy, że tak naprawdę każdy dzień przynosi drugą szansę, by robić to, co chcemy, by zacząć stawać się tym, kim pragniemy. Zazwyczaj jedynym, co powstrzymuje nas do powzięcia zmian jesteśmy … my sami!
Learn More
Święta pachnące relacją – czy to tylko przyjemny czas?
Jak to możliwe, że czas wypełniony dźwiękiem kolęd, planowaniem zakupów i uroczystym menu znajduje się wśród 40 najbardziej stresujących wydarzeń życiowych? Po chwili zastanowienia prawdopodobnie większość z nas z przekonaniem przyzna, że do okresu świątecznego ma stosunek co najmniej ambiwalentny … Dlaczego tak się dzieje?
Na Boże Narodzenie jedni czekają z utęsknieniem, inni zaś z dużą dozą lęku. Bez względu na stopień optymizmu, z którym wchodzimy w ostatni miesiąc roku, zdaniem psychologów u większości osób wzmaga się wówczas stres i związane z nim stany napięcia. To właśnie podczas Bożego Narodzenia przeżywamy całą gamę emocji, a te z kolei są nierozerwalnie połączone z doświadczeniami z przeszłości.
Wyobrażenia kontra rzeczywistość
Idylliczną magię świątecznego tabu po raz pierwszy złamali w 1967 r. psychiatrzy Thomas H. Holmes oraz Richard H. Rahe, przyznając, że dla wielu osób jest to niezwykle trudny, stresujący czas. Czy zdanie specjalistów cokolwiek zmieniło w przekazach, które dotyczą Bożego Narodzenia? Cóż, popatrzmy na przekaz XXI wieku: mass media oraz prężnie rozwijające się social media nadal kreują wizerunek niemal idealny. Nieskazitelne stylizacje, najmodniejsze ozdoby, stół uginający się pod ciężarem smakołyków oraz roześmiane twarze współbiesiadujących. I w pewnym sensie tę wizję kochamy, dążymy do niej, gonimy za nią. Choć zdrowy rozsądek podpowiada, że to tylko wyretuszowane zdjęcia, romantyczny film, czy nierzeczywista fabularyzacja świata, chcemy być częścią tej zimowej opowieści. Zrozumiałe, że wizja doskonałości staje się pociągająca. Wielu z nas wpada w tym właśnie momencie w pułapkę. O ile zakupy, porządki i gotowanie można dokładnie zaplanować, to jednak szczęścia (naszego i naszych bliskich) w grafik wpisać się nie da. Nieprzewidywalność ludzkich zachowań, emocji, doznań i skojarzeń uniemożliwia dokładne rozpisanie scenariusza kolacji wigilijnej. A to, co najbardziej niepokoi nas we wspólnym siedzeniu przy stole, to jakość relacji pomiędzy poszczególnymi gośćmi. Boimy się konfliktów, niewygodnych pytań, widocznej dezaprobaty i rozczarowania. Wszystko to sprawia, że na samą myśl o wigilijnym biesiadowaniu wzrasta poczucie irytacji i nasilają się symptomy stresu.
Jak zadbać o jakość świątecznych relacji?
Psychologowie radzą, aby starać się w jak największej mierze zminimalizować uczucie niepokoju towarzyszące nam podczas świątecznych spotkań. Zdecydowanie warto nieco wcześniej zastanowić się nad próbą uzdrowienia lub podtrzymania pozytywnej relacji z osobami, z którymi spotykamy się na wspólnej celebracji. Poniżej kilka prostych, sprawdzonych sposobów:
Budowanie więzi, czyli praca u podstaw. Nicią splatającą relacje rodzinne są wspólne wspomnienia i przeżycia. Przygotowania do świąt stanowią wspaniałą okazję do prac zespołowych. To również sposobność, by wyłączyć świat zza monitora, a skupić się na tym analogowym. Porozmawiać, pośmiać się, wykonać razem część prac. Zaangażowanie innych w przygotowanie uroczystej kolacji pomaga zbudować pozytywną atmosferę i stwarza warunki do wzmocnienia więzi.
Realne oczekiwania. Wygórowane ambicje nie są w przypadku świąt najlepszym doradcą. Mamy często zbyt wysokie oczekiwania wobec siebie i swoich bliskich. Pojawia się zgubna presja, która sprawia, że na plan pierwszy wkracza rozczarowanie i poczucie niespełnienia. Jeśli w stosownym czasie dokonamy wartościowania i przymkniemy oko na niektóre aspekty, wówczas zrozumiemy, że o wiele łatwiej przyjdzie nam czerpanie radości ze świątecznego czasu z najbliższymi.
Brak pretekstów do kłótni. Jeśli z góry wiadomym jest, że przy świątecznym stole zasiadają osoby, których relacje nie należą do wzorcowych, można zastanowić się nad kilkoma alternatywami dla czasu przeznaczonego na rytualne rozmowy. Wspólne śpiewanie kolęd? Wieczorny spacer? A może testowanie gier planszowych podarowanych uprzednio przez Mikołaja? Wszystko to pozwoli nie tylko na rozładowanie napiętej atmosfery, ale także sprzyjać będzie budowaniu więzi i pozytywnych relacji.
Wdzięczność. Zamiast koncentrować się na tym, co nas drażni w każdej osobie w rodzinie, zdecydowanie lepiej przekierować myśli na to, co pozytywnego w niej dostrzegamy. Zastąpienie sarkazmu miłymi słowami wypowiedzianymi szczerze i z wdzięcznością niesie za sobą prawdziwie magiczną moc przełamywania barier.
Przyjaciele też rodzina! W przepisie na święta nie ma mowy o tym, że nie możemy ich spędzić również w gronie przyjaciół. Bez osób, z którymi jesteśmy prawdziwie zżyci nie będą to święta rodzinne. Staną się zaledwie odklepaniem utartej formułki, narzuconego obowiązku, który z umocnieniem relacji nie ma zupełnie nic wspólnego.
Aby w pełni wykorzystać czas Bożego Narodzenia postarajmy się odkryć w nich magię uważności. Uważności rozumianej jako koncentracja na pozytywnych aspektach i relacjach tych kilku uroczystych dni. Święta powinny przecież naładować każdego cudownymi emocjami na kolejne tygodnie codziennego życia. Ważne jest, by zrozumieć, że to, czego pragniemy bywa niejednokrotnie w zasięgu ręki. Uczmy się więc czerpać satysfakcję z każdej niedoskonałej doskonałości, a z pewnością nasze relacje z bliskimi nabiorą innego wymiaru – nie tylko od święta!

Onanizm dziecięcy – jak zmierzyć się z problemem?
Dezorientacja, wstyd, zakłopotanie… – między innymi takie emocje towarzyszą rodzicom, którzy zauważają, że ich pociecha się onanizuje. Zadają sobie wtedy pytania: jak i czy w ogóle reagować? Czy to normalne? Poczekać aż dziecko samo przestanie, czy przerwać? Tego typu dylematy są normalne, dlatego warto zdobyć wiedzę, jak postępować w przypadku onanizmu u dziecka.
Onanizm u dziecka. Czym właściwie jest?
Masturbacja to osiąganie przyjemności poprzez pobudzanie swoich narządów płciowych. Jest naturalnym przejawem dziecięcej seksualności. Może pojawić się już u półrocznych maluchów, choć najczęściej jest obserwowana u dzieci w wieku przedszkolnym.
Przyczyny i rodzaje masturbacji
Jako że dziecko jest istotą seksualną, poprzez dotyk poznaje swoje ciało i jego reakcje na poszczególne działania. Onanizm u dziecka można podzielić na trzy rodzaje:
– masturbacja rozwojowa – najczęściej spotykana. Cechuje ją powtarzalność czynności (regularne ocieranie się o przedmioty/dotykanie miejsc intymnych) w celu osiągnięcia przyjemności,
– masturbacja eksperymentalna – dziecko zaczyna eksperymentować i wprowadzać różne przedmioty w otwory swojego ciała, co może je okaleczać i stwarzać niebezpieczeństwo,
– masturbacja instrumentalna – służy do zaspokojenia potrzeby innej niż seksualna, np. chęć zwrócenia na siebie uwagi, stres, nuda, smutek.
Jak reagować?
Przy nakryciu dziecka na onanizmie lub w sytuacji, gdy dziecko po prostu masturbuje się przy rodzicach, najważniejsze jest zachowanie spokoju. Nie należy reagować gwałtownie – krzyczeć, karać, czy na siłę odciągać dziecko od wykonywanej czynności. Warto, by reakcja rodzica nie wzbudzała w dziecku wstydu i poczucia winy, ponieważ może to skutkować kojarzeniem przyjemności z czymś złym, a stąd w przyszłości krótka droga do zaburzeń seksualnych.
Prawidłową reakcją jest obserwacja, a gdy masturbacja wydaje się być eksperymentalna lub instrumentalna – spokojna rozmowa i wytłumaczenie, że niektóre czynności mogą być dla dziecka niebezpieczne. Jednak gdy sprawa wymyka się spod kontroli, warto udać się do specjalisty, by zasięgnąć jego porady.
Kiedy do specjalisty?
Wizyta u seksuologa jest niezbędna, gdy nie jesteśmy w stanie sami poradzić sobie z problemem i w naszym odczuciu onanizm dziecka wykracza poza normy, tzn. staje się długotrwały, kompulsywny, dziecko nadużywa go, gdy np. nie radzi sobie z emocjami. Również wtedy, kiedy pociecha nie potrafi zapanować nad potrzebą onanizmu i dotykania się w miejscach publicznych. Seksuolog oceni sytuację i pomoże rozwiązać problem.
Masturbacja dziecięca w większości przypadków jest normalną, naturalną fazą i nie wymaga zdecydowanych reakcji. Zawsze jednak warto obserwować swoje dziecko, by nie przegapić momentu, gdy potrzebna będzie interwencja specjalisty.
Learn More
Niepełnosprawność, a życie seksualne
Powszechna wiedza na temat seksualności i potrzeb dotyczących bliskości osób niepełnosprawnych jest niestety wciąż dość marna. Ludzie bardzo często są zdziwieni samym faktem, że osoby z niepełnosprawnościami mają takie same potrzeby jak ludzie w pełni sprawni. Jeszcze większym zaskoczeniem bywa fakt, że ograniczenia fizyczne wynikające z niepełnosprawności zmuszają do szukania alternatywnych form zaspokajania potrzeb. Świetnie pokazuje to film oparty na prawdziwiej historii – “Nietykalni”, gdzie sparaliżowany mężczyzna odczuwał seksualną przyjemność, dzięki masażowi płatków usznych. To była jego droga do seksualnego spełnienia. Zatem niepełnosprawność fizyczna czy intelektualna nie przekreśla szans na satysfakcjonujące życie seksualne.
Niepełnosprawni uprawiają seks
W Polsce żyje ok. 5,5 mln osób niepełnosprawnych, co stanowi ok. 14% społeczeństwa. To bardzo duża liczba, i tym samym dość powszechne zjawisko, ale wciąż nieoswojone. Ci wszyscy ludzie nie wyparli ze swojej świadomości potrzeb seksualnych, tylko dlatego, że nie są w pełni sprawni fizycznie lub intelektualnie. Jednak w społeczeństwie pozostaje to wciąż temat tabu. A tymczasem sprawy mają się całkiem nieźle. Według badania prof. Zbigniewa Izdebskiego, dotyczącego seksualności osób niepełnosprawnych wynika, że aż 25% badanych bardzo chwali sobie swoje życie seksualne, a 38% ocenia je dobrze. Zaskakującą informacją płynącą z badania jest fakt, że co piąty klient prostytutki w Polsce jest osobą niepełnosprawną. Holandia, mając świadomość potrzeb seksualnych tej grupy społecznej stworzyła instytucję świadczącą usługi seksualne dla osób niepełnosprawnych. Koszty pokrywane są z ubezpieczenia społecznego. Takie działanie, choć wielu może dziwić, pomaga w zmianie podejścia do tematu seksualności osób z niepełnosprawnościami oraz nauce, tak ważnej w dzisiejszych czasach akceptacji.
Akceptacja receptą na sukces
Osoby niepełnosprawne, podobnie jak ludzie zdrowi, mają potrzebę budowania więzi z drugim człowiekiem oraz dawania i otrzymywania miłości. Potrzeba bycia w związku nie jest niczym nadzwyczajnym. Tylko tutaj sytuacja jest bardziej złożona. Do powodzenia tej misja konieczna jest akceptacja i zaufanie. Partner musi zaakceptować odmienność drugiej strony. A osoba niepełnosprawna musi zaakceptować siebie w tej relacji – swoje ograniczenia, wygląd, potrzeby, cielesność i zależność od drugiego człowieka. Jeśli obie strony będą świadome i otwarte na siebie oraz wzajemną bliskość, nic nie stoi na przeszkodzie do udanego życia seksualnego. I tutaj należy pamiętać, że nie ma jednego schematu – każdy doświadcza bliskości na swój sposób. W związku z osobom niepełnosprawną należy znaleźć wspólną receptę na osiągnięcie satysfakcji z życia intymnego. I tak, jak w każdym związku, szukać, eksperymentować, bawić się seksem i przede wszystkim rozmawiać. A z tym ostatnim niestety też mamy problem. Wielowiekowe przekonanie, że o seksie się nie mówi, nie powinno znaleźć miejsca – szczególnie w relacjach osób niepełnosprawnych. Tutaj rozmowa to niezbędny element.
Oswoić seksualność
Aby osoby niepełnosprawne mogły cieszyć się seksualnością i bliskością, niezbędne jest oswojenie tego tematu. Szczególnie w przypadku osób niepełnosprawnych intelektualnie. Tutaj niestety powstaje duża bariera komunikacyjna już w samej rodzinie. Rodzice często nie wiedzą, jak, a nawet czy w ogóle rozmawiać z dzieckiem niepełnosprawnym intelektualnie o seksualności. Dla rodziców niepełnosprawne dziecko zawsze pozostanie dzieckiem bez względu na to czy ma 5 lat czy 35. A przecież dziecko jest “aseksualne”, więc rodzice często swoim dorosłym, niepełnosprawnym dzieciom podświadomie odbierają seksualną tożsamość. To dla nich wciąż wstydliwy i trudny temat. A nie powinno tak być. Jeśli dziecko przyjdzie i zakomunikuje, że zakochało się w kimś, nie należy tego ignorować i wypierać, a wytłumaczyć z czym wiąże się ten stan i okazać pełne wsparcie. Pomoc w odkrywaniu seksualności niepełnosprawnej intelektualnie osoby nie jest łatwa, dlatego czasem potrzebna jest pomoc specjalisty – psychologa lub seksuologa. Bez zrozumienia swojego ciała, procesów w nich zachodzących i emocji z tym związanych ciężko jest normalnie funkcjonować. Dzieci – zdrowe i niepełnosprawne – mają prawo do odkrywania siebie i swojej cielesności. Tutaj potrzebna jest rzetelna edukacja seksualna i oswajanie tego tematu przy wsparciu rodziców i szkoły. To zdecydowanie lepsza droga, niż odkrywanie zakamarków seksualności w Internecie, czy słuchając rówieśników, którzy również nie posiadają rzetelnej wiedzy w tym temacie. Mamy tutaj jeszcze sporo do zrobienia – odkryć nieznane i oswoić.

Relacje z rodzicami, a dorosłe związki
Chyba każdy może zgodzić się ze stwierdzeniem, że obecnie dość trudno jest zbudować szczerą i trwałą relację partnerską z drugim człowiekiem. Dzisiejsze związki nierzadko sypią się jak domki z kart. Można upatrywać wiele przyczyn takiego stanu rzeczy – szybki tryb życia, Internet jako dominująca forma nawiązywania znajomości czy realizowanie się na innych polach niż związki i rodzina. Jednak niekiedy problem leży zupełnie gdzie indziej. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak relacje z rodzicami budowane w dzieciństwie i okresie młodzieńczym mogą przełożyć się na tworzenie więzi w dorosłym życiu. Zatem przeżyjmy podróż w przeszłość.
Przywiązanie kontrolowane
Oczywistym jest fakt, że będąc małymi bezbronnymi istotami, w całości oddajemy nasz los w ręce opiekunów – rodziców. To oni uczą nas krok po kroku, jak żyć i funkcjonować w społeczeństwie. To od nich zależy, w jaki sposób będziemy postrzegać świat i innych ludzi. Nic więc dziwnego, że jesteśmy z rodzicami na tym etapie niezwykle zżyci – jesteśmy od nich po prostu zależni – w każdym aspekcie. Jednak z czasem ta zażyła relacja nieco się rozluźnia, co jest zupełnie naturalnym stanem rzeczy. Dziesięciolatek nie wymaga już takiej atencji, jak niemowlak. Zaczyna więc poznawać świat na własną rękę, i z każdym rokiem staje się bardziej niezależny. Kluczem do sukcesu jest akceptowanie przez rodziców tego procesu. Nadopiekuńczy rodzic może sprawić, że dorosłe już dziecko będzie miało problem z funkcjonowaniem w związku i społeczeństwie. Takiego człowieka może paraliżować sama myśl o podejmowaniu samodzielnych decyzji i tworzeniu partnerskiej relacji, w której nie tylko każdy odpowiada za siebie, ale także potrafi okazać wsparcie partnerowi – krótko mówiąc, związek wymaga dojrzałości. A tą, w dużej mierze, kształtuje dom.
Miłość, zrozumienie i przestrzeń
Nie ma krzty przesady w stwierdzeniu, że dom wypełniony miłością, zrozumieniem, szacunkiem i przede wszystkim przestrzenią do rozwoju i poznawania siebie, eksperymentowania, jest gwarantem budowania dojrzałych relacji w dorosłym życiu. Rodzice, którzy wspierają swoje dzieci i pielęgnują ich poczucie własnej wartości, dają im najpiękniejszy prezent z możliwych, który zaprocentuje w dorosłym życiu. Dlaczego? Bo jeśli, dziecko w kółko słyszy „za mało” „źle”, „nie rób tego”, „inni dali z siebie więcej”, to będąc dorosłym człowiekiem, będzie wątpiło w swoje możliwości. Istnieje zagrożenie, że taka osoba nie będzie potrafiła wejść z kimś w relacje, ponieważ nie będzie czuła się wystarczająco dobra. Szczególnie, jeśli trafi na silną i pewną siebie osobowość.
Osoby z niskim poczuciem własnej wartości mają często problem z choćby przyjmowaniem komplementów lub pochwał. Na miłe słowa reagują, jak przystało na gimnazjalistę – „ta na pewno, nie kłam”. Te szczegóły mogą skutecznie uniemożliwić wejście i zaangażowanie się w relacje. Życie z osobą, która nie wierzy w swoje możliwości bywa bardzo uciążliwe, a dla niektórych wręcz niemożliwe. To dowodzi, jak istotne jest podejście rodziców do wychowania dzieci – zrozumienie, otwartość i miłość budują pewność siebie – atrybut, bez którego ciężko iść przez życie – prywatne, jak i zawodowe. Szczególnie w obecnych czasach.
Poczucie bezpieczeństwa
Zapewnienie bezpieczeństwa dziecku to podstawowy obowiązek rodziców. To oni mają je chronić przed zagrożeniami, jakie funduje im świat. A co, jeśli to sami rodzice są zagrożenie dla swoich dzieci? To niemożliwe – pomyślicie. A jednak – alkoholizm, przemoc, ale i perfekcjonizm, nadmierny krytycyzm, brak odpowiedzialności – to wszystko rzutuje na postrzeganie przez dziecko dorosłości i związków. Co dobrego będzie widzieć w związkach człowiek, którego wychowywał alkoholik? Niestety niewiele. Taka osoba będzie miała problem z zaangażowaniem się – będzie żyła na dystans – budowanie prawdziwie szczerej i głębokiej relacji będzie wymagało pracy i czasu. Inną ścieżką, na jakiej może się znaleźć, to paradoksalnie silne angażowanie się w związek i dawanie z siebie wszystkiego, żeby zasłużyć na uwagę drugiej osoby – uwagę, której taka osoba była pozbawiona w dzieciństwie.
Daleko do ideału
Dlaczego obecnie młodzi ludzie coraz częściej wybierają status „singiel”? Bo kolokwialnie mówiąc „napatrzyli się” na nieudane związki swoich rodziców. Związki, które zamiast rozwijać, ograniczają. Sztywno podzielone role i skostniały model funkcjonowania w związku mogą zniechęcić. Dorosła kobieta, wychodząc z domu rodzinnego, odczuwa ulgę, że w końcu może żyć po swojemu. I kiedy pojawia się na jej drodze wizja współistnienia z drugą osobą, przypomina sobie te wszystkie obrazy z domu rodzinnego. Jednak niełatwo wyprzeć miłość, więc wchodzi w relację nierzadko z uprzedzeniami na wstępie – „jeśli on będzie zachowywał się tak i tak, to nie widzę dla nas przyszłości”. Projektuje w głowie związek idealny i jest wyczulona na wszelkie sygnały, które świadczą o tym, że powiela schematy ze relacji rodziców. Wieczna analiza i porównywanie. A to może prowadzić do frustracji i nadmiernej kontroli codzienności – byle nie tak, jak rodzice.
I tutaj trzeba pamiętać, że nasz związek to nie związek rodziców. I to, że ich relacja, w naszym mniemaniu, jest daleka od naszych idealnych wyobrażeń, im może dawać satysfakcje i spokój. I, że sami mamy prawo stworzyć zupełnie inną więź z partnerem.

Depresja maskowana – jak ją rozpoznać?
Ciągłe zmęczenie, stres, ból głowy, złe samopoczucie lub po prostu przeciągające się w nieskończoność gorsze dni, przez zdecydowaną większość z nas, nigdy nie zostałyby zakwalifikowane jako stan depresyjny. Dlaczego? Bo według powszechnej opinii, depresja to bardzo poważna choroba, która przydarza się nielicznym, a jej objawy uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Tymczasem nie zdajemy sobie sprawy, jaka jest realna skala problemu i że… depresja niejedno ma imię. Zatem, dziś kilka słów o tej trudnej przypadłości i jej maskach….
Według Światowej Organizacji Zdrowia, depresja dotyka ponad 350 mln ludzie na całym świecie, a w Polsce z tą chorobą boryka się 10% populacji. Badania mówią, że zapadalność na depresję zwiększa się wśród społeczeństw krajów rozwiniętych i najczęściej występuje u osób w wieku 20-40 lat. Jednak to nie jedyna grupa narażona na tę chorobę. Objawy depresji obserwuje się u około 20% osób powyżej 65 r.ż. Mało optymistyczne są również dane związane z wykrywalnością choroby – brak badań posiewowych powoduje, że ciężkie stany depresyjne diagnozuje się jedynie u około połowy pacjentów. Jednak, aby zgłosić się do specjalisty po choćby zwykłą poradę, samemu najpierw trzeba zaobserwować pewne symptomy, które często kojarzymy z milionem innych dolegliwości, wypierając wręcz myśl o tym, że mogą to być zaburzenia depresyjne.
To zwykły ból głowy – niekoniecznie.
Depresja kojarzona jest niemal wyłącznie z objawami związanymi z psychiką. I nic w tym dziwnego, ponieważ ten problem dotyczy głównie sfery umysłowej i emocjonalnej. Jednak jej zamaskowana postać, może objawiać się na wiele innych sposobów. Jedną z masek depresji jest fizyczny ból. Boli cię głowa. Myślisz – to przez ten stres związany z pracą. Bolą cię mięśnie. Myślisz – może to grypa albo to przez ciągłe siedzenie przy komputerze. Boli Cię brzuch. Myślisz – fatalna dieta albo stres. Masz nerwobóle – pewnie za mało magnezu. A tymczasem powtarzające się oraz nasilające epizody bólowe mogą mieć drugie dno. Warto być czujnym i obserwować z uwagą swój organizm. Kiedy coś się dzieje, ciało z pewnością to zasygnalizuje.
Objawy tysiąca chorób.
Byłam już u dziesięciu lekarzy, z czego żaden nie potrafił postawić diagnozy – scenariusz stary jak świat. A to za sprawą masek określanych mianem wegetatywnych i psychosomatycznych. Należą do nich objawy typowe dla zespołu jelita drażliwego, zmniejszony popęd seksualny, zaburzenia miesiączkowania u kobiet i erekcji u mężczyzn, problemy z koncentracją i pamięcią, zmęczenie i zawroty głowy, kołatanie serca, a nawet świąd skóry czy mrowienie. Nic więc dziwnego, że na pierwszy rzut oka nawet lekarzom ciężko połączyć te dolegliwości z potencjalnym stanem depresyjnym. Również takie objawy, jak bezsenność, płytki sen, nadmierna senność czy koszmary senne mogą być trudne do zdiagnozowania jako objawy stanów depresyjnych.
Zmiany w zachowaniu i lęki.
Depresja może przyjąć również formę rozmaitych nałogów. Jednak o ile alkoholikowi można z dość dużą łatwością przypisać stan depresyjny, bo, jeśli pije, to na pewno jego psychika szwankuje, o tyle już zakupoholizmu pod depresję tak łatwo nie podepniemy. A tymczasem może to być jedna z jej masek. Podobnie, jak nadużywanie leków czy objadanie się. Fobie i lęki też znajdą tu swoje miejsce. Jednak tutaj warto być ostrożnym z diagnozą – nałogi i fobie nie są równoznaczne z depresją. Mogą być jedynie przejściowymi zaburzeniami, nad którymi warto pracować z psychoterapeutą.
Jak rozpoznać i leczyć?
Bardzo dobre pytanie! Jak rozpoznać maskowaną depresję, skoro wszystkie dolegliwości, o których wyżej pisaliśmy są tak charakterystyczne dla wielu innych schorzeń i przede wszystkim tak związane z ciałem? Właściwa diagnoza maskowanej depresji wiąże się głównie z wykluczeniem chorób o podłożu somatycznym. I tutaj zła wiadomość dla niecierpliwych – to wymaga czasu. Lekarze mogą zacząć podejrzewać stan depresyjny w momencie, gdy tradycyjne leczenie nie przynosi rezultatów, a badania nie wykazują poważnych nieprawidłowości. A to często jest poprzedzone szukaniem przyczyny metodą prób i błędów. Jednak, jeśli już uda się powiązać występujące symptomy z depresją, należy wdrożyć odpowiednie leczenie. Tutaj potrzebne jest kompleksowe podejście, czyli połączenie farmakoterapii z psychoterapią. W takiej sytuacji terapia może okazać się zbawienna, bo jej założeniem jest wejście w głąb siebie i szukanie przyczyny takiego stanu rzeczy oraz nauka efektywniejszego funkcjonowania oraz uporanie się z podłożem jak i objawami depresji.

Nie mam ochoty na seks. Czy mężczyźni zawsze muszą chcieć?
Mój partner od jakiegoś czasu zachowuje się dziwnie – trudno go namówić na seks. Czy to jest normalne?
Podobne rozterki dla wielu wydają się być zupełnie oderwane od rzeczywistości, ponieważ wciąż pokutuje myślenie, że mężczyzna zawsze ma ochotę na seks i jest na niego gotowy w każdym momencie. Przecież „faceci myślą tylko o jednym”. Jest to bardzo błędne i krzywdzące podejście. Tymczasem męska psychika nie jest taka prosta jakby mogło się wydawać. Nie tylko kobietom przydarza się osławiony „ból głowy”. Trzeba pamiętać, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Zatem, jak naprawdę wygląda męski świat seksu i bliskości?
We wpisie o kobiecym libido wspomnieliśmy, że jest ono warunkowane przez zmianę poziomu hormonów w cyklu miesięcznym. Kobiety najczęściej mają największą ochotę na seks przed owulacją. U mężczyzn poziom testosteronu jest stały, dlatego libido utrzymuje się cały czas na podobnym poziomie. Wyjątkiem mogą być problemy zdrowotne, takie jak spadek poziomu testosteronu, podwyższone stężenie prolaktyny, zaburzenia funkcji tarczycy czy różnego rodzaju choroby, w tym depresja. Również niektóre leki mogą mieć negatywny wpływ na męskie libido. Jednak często ochota na seks odchodzi z bardziej „codziennych” powodów, niezwiązanych z zaburzeniami zdrowotnymi. Jak się okazuje, jest ich sporo…
Po pierwsze – relacje!
Jesteście razem już parę dobrych lat. Czas motylków w brzuchu dawno minął. Szara rzeczywistość i życie bez spektakularnych uniesień puka do drzwi. A w tym życiu okazuje się, że ona nie jest już taka cudowna i bezproblemowa, jak na początku. Co krok pretensje o stertę śmieci w koszu, niezapłacone rachunki czy podniesioną deskę w toalecie po raz setny. Do tego wszystkiego, każde z Was ma swoje odrębne życie i obowiązki, które z każdym dniem Was od siebie oddalają. Ciągły brak czasu. To wszystko, choć na pierwszy rzut oka zwyczajne – jak w każdym związku, może sprawić, że jesteście od siebie coraz dalej – od ochoty na seks często jeszcze dalej. Atmosfera i dobre relacje w związku to warunek konieczny do satysfakcjonującego życia seksualnego nie tylko dla kobiet, ale również dla mężczyzn.
Każdy związek miewa lepsze i gorsze momenty, ale kluczowa jest w tym wszystkim komunikacja i oczyszczanie atmosfery „na bieżąco”. Seks zaczyna się w głowie – także u mężczyzn. A jeśli codzienność przynosi ciągłe spięcia, nierozwiązane konflikty, ciche dni przedłużające się w nieskończoność, brak znajomości własnych potrzeb – męskie libido spada. W takiej sytuacji nie wystarczą kuszące koronki. Trzeba zacząć od porządku w głowie i relacjach. A to jest praca dla obojga – do tego tańca trzeba dwojga.
Atrakcyjność fizyczna i intelektualna – pakiet konieczny
Mężczyźni, jeszcze jako nastolatkowie, słyszą zewsząd, że mężczyzna za wszelką cenę musi stanąć na wysokości zadania – wykazują tak zwany automatyzm seksualny – zawsze świetny seks, niemal mechaniczna gotowość do odbycia stosunku z kobietą atrakcyjną wizualnie, ale już niekoniecznie intelektualnie. Z wiekiem i doświadczeniem jednak powinno przyjść opamiętanie i… prawdziwe emocje. Piękne nogi i ponętny dekolt przestają być wystarczające. Potrzebna jest płaszczyzna porozumienia na poziomie intelektualnym. Zatem, mężczyzna wchodząc w związek z kobietą wyłącznie atrakcyjną fizycznie, sam często nieświadomie stawia krzyżyk na swoim libido. Myśląc, że jeśli kobieta pociąga go fizycznie, to wystarczy, żeby mieć udane życie seksualne – tematy do rozmów i więź przyjdą z czasem. I jakież wielkie zdziwienie następuje, gdy mężczyzna wcale nie ma ochoty na seks ze wspomnianą pięknością, bo poza atrakcyjnym wyglądem, niczym więcej nie jest w stanie go przyciągnąć. Tutaj również mogą pojawić się problemy z erekcją, która w takiej sytuacji jest podwójnie niezrozumiała dla mężczyzn, bo przecież atrakcyjna partnerka powinna wystarczyć. Rzeczywistość weryfikuje. A mężczyźni szukają rozwiązania w tabletkach, zamiast poszperać we własnej psychice i przyjrzeć się swoim potrzebom. Wyznawana przez wielu zasada, że mężczyzna zwraca uwagę wyłącznie na wygląd kobiety, jest zgubna. Męskie libido w pewnym wieku potrzebuje czegoś więcej.
Styl życia ma znaczenie
Panowie często myślą, że są jak Rambo – niezniszczalni. Zatem nie straszne im trzy godziny snu dziennie, spore dawki alkoholu i niekończącego się stresu. To wszystko prędzej czy później odbije się nie tylko na zdrowiu i samopoczuciu, ale także na życiu seksualnym. Zbyt mała ilość snu może zaburzyć wydzielanie testosteronu, przez co popęd maleje. Długie godziny pracy, w której zawsze trzeba dać siebie sto procent też nie pomagają – inwestowanie całej energii w życie zawodowe, które często łączy się z przewlekłym stresem sprawia, że na seks już miejsca brak. Zatem dbanie o zdrowie jest podstawą do zapewnienia magicznych doznać w sypialni – sobie i partnerce.
Kobieto, twoja kolej!
Inicjowanie seksu uważane jest najczęściej za domenę mężczyzn. Ba! W powszechnej opinii jest to właściwie ich obowiązek, bo kobiecie raczej nie wypada. Nic bardziej mylnego. Seks powinien być demokratyczny – każda ze stron ma prawo zrobić pierwszy krok. Jeśli tylko mężczyzna inicjuje stosunek, po pewnym czasie może go to zmęczyć i zniechęcić do kolejnych zbliżeń. Może również czuć się w pewien sposób wykorzystywany. Bierna postawa partnerki nie zachęci mężczyzny do działania. Na dłuższą metę taka taktyka może się nie sprawdzić. Dlatego warto rozmawiać o swoich potrzebach – takie rozmowy choć bywają niezręczne, mogą zdziałać cuda. Nie zawsze jednak sami wiemy czego oczekujemy od siebie i partnera w relacjach intymnych.
Nic straconego – w poszukiwaniach seksualnej tożsamości może pomóc seksuolog. Czasem naprawdę warto.

Czy urlop może być stresujący?
Chociaż trudno w to uwierzyć, jednym z czynników wywołujących zwiększone napięcie, zmęczenie i stres jest… urlop. Tylko jak to możliwe? Dlaczego nasz organizm nie regeneruje się tak, jak powinien? W takim razie jak zaplanować wakacyjny wyjazd żeby odpocząć?
Urlop odgrywa kluczową rolę w regeneracji organizmu ‒ zarówno zdrowia psychicznego jak i fizycznego. Jest to dla nas okazja żeby odstresować się, nabrać nowej energii i świeżego spojrzenia, zaczerpnąć inspiracji do dalszych działań na ścieżce życiowej i zawodowej. Uwolnieni od rutyny i szarej codzienności, możemy pozwolić sobie na niespieszny tryb życia, zmianę otoczenia, korzystanie z różnych form aktywności – to wszystko pozwala zdystansować się od trudnych spraw życiowych i zawodowych. Odprężenie i relaks psychiczny redukują również fizyczne objawy związane z przemęczeniem i przepracowaniem: bóle, napięcia, migreny, chroniczne niewyspanie. Co więcej, regularny odpoczynek wspiera kreatywność, dzięki czemu łatwiej przychodzi poszukiwanie nowych rozwiązań i rozwiązywanie problemów, oraz zwiększa naszą wydajność i produktywność.
Dlaczego więc stresujemy się tym, co z założenia ma nas odstresować?
W 1967 r. Thomas Holmes oraz Richard Rahe – dwaj psychiatrzy z Washington University w Seattle, ogłosili koncepcję stresu bazującą na pojęciu tzw. stresora. Badali względną siłę działania sytuacji stresujących i przypisywali bodźcom odpowiednią wartość umowną jednostek stresu. W ten sposób powstał popularny kwestionariusz Social Readjustment Rating Scale (SRRS). Okazało się że w górnej części listy czynników stresogennych znajdują się wydarzenia z założenia przyjemne takie jak np. ślub. Również i urlop figuruje wśród powszechnych zdarzeń stresogennych.
Powody stresu podczas urlopu:
- myśli dotyczące powrotu do pracy, m.in. pełnej skrzynki mailowej, zapchanej poczty głosowej, nadmiaru obowiązków, kontaktu z przełożonym
- przytłaczająca lista spraw do załatwienia, przez które myślami pozostajemy w domu/ w pracy/ przy obowiązkach
- telefony i maile podczas urlopu zakłócające czas wolny, a w konsekwencji których nie wchodzimy w stan spokojnego regeneracyjnego relaksu
- zmartwienie, czy tymczasowo oddelegowane komuś innemu zadania (takie jak projekt w pracy, rośliny do podlania, zwierzęta do zaopiekowania) zostaną należycie dopilnowane
- nałożona przez nas samych na siebie presja “to mój jedyny urlop, więc muszę wypocząć”
- niedopasowanie planów wakacyjnych do swoich potrzeb, szczególnie w przypadku wyjazdów grupowych z rodziną lub znajomymi
Jak zatem zaplanować pracę przed i po urlopie, aby zachować efekt wakacji na dłużej? Jak nie ulec stresowi i spokojnie wrócić do pracy?
Przed urlopem zaplanuj zawczasu swoje sprawy tak, by domknąć je przed wyjazdem i móc spokojnie wypoczywać. Z wyprzedzeniem zablokuj w kalendarzu termin i nie zostawiaj nic na ostatnią chwilę, by uniknąć nieprzyjemnego zaskoczenia. Jeżeli jedziesz z kimś na wspólny wyjazd, to najlepiej jest zawczasu skonfrontować wizję formy wypoczynku żeby nie prowokować niepotrzebnych konfliktów i wszystkich usatysfakcjonować – ustalcie wspólne oczekiwania co do wspólnego wyjazdu, m.in. gdzie chcecie jechać, jaki standard zakwaterowania Was interesuje, co chcielibyście robić na miejscu. Nieodzowne może okazać się pójście na kompromis.
W trakcie urlopu koniecznie znajdź czas na wyciszenie, złapanie równowagi; nawet kiedy jedziesz z partnerem, rodziną bądź przyjaciółmi, to wygospodaruj choć chwilę czasu prywatności i poświęć ją na własne przyjemności. Jeżeli twoja praca na co dzień wiąże się z wysiłkiem umysłowym czy też pracą siedzącą, np. przy komputerze, koniecznie postaraj się zadbać również o swoje ciało – to mogą być proste formy aktywności fizycznej: spacer, przejażdżka rowerem, pływanie w jeziorze, morzu czy na basenie. Ważne, żeby było to coś, co lubisz. Podczas urlopu nie sprawdzaj poczty mailowej ani nie odbieraj niechcianych telefonów, by w pełni odseparować się od pracy. Jeśli natura Twojego zatrudnienia tego wymaga, ustal konkretną ilość godzin kiedy w trakcie urlopu możesz sięgnąć po telefon. Pamiętaj jednak, że im częściej odpisujesz na maile, tym więcej dostajesz odpowiedzi. Możesz ustawić automatyczne przekierowanie (tzw. autoresponder), np. z podziękowaniem za nawiązanie kontaktu i terminem po jakim nastąpi kontakt zwrotny z Twojej strony.
Miej na uwadze, że zbyt intensywne wakacje mogą być źródłem stresu i zmęczenia. Dostosuj plany do swojego preferowanego tempa życia i usposobienia, czy to będzie lektura w cieniu plażowego parasola, wędrówka po malowniczych górach czy zwiedzanie lokalnych zabytków. Wakacje nie muszą być produktywne, nie ma tu konkretnego celu a liczy się proces, mają być dokładnie takie, jak Ty tego chcesz i potrzebujesz.
Po urlopie nie rzucaj się od razu w ponowny wir pracy i obowiązków, lecz zostaw sobie jeden lub dwa dni na adaptację. To dobry moment na rozpakowanie walizki, zrobienie prania, uzupełnienie lodówki, obdzwonienie znajomych, sprawdzenie poczty mailowej, zaplanowanie lub załatwienie najważniejszych spraw prywatnych. Organizm pozostaje w trybie odpoczynku, rozleniwienia, przez co i tak nie da się pracować efektywnie. Stres związany z nagłym powrotem do funkcjonowania “na pełnych obrotach” może skutecznie zmniejszyć lub nawet zaprzepaścić pozytywny efekt wakacyjnego odpoczynku.
Urlop ‒ kiedy, jak i ile?
Różne są teorie dotyczące idealnego czasu trwania; jedni potrzebują tygodnia żeby wejść w tryb odpoczynku, a inni czują wakacje jeszcze zanim spakują do końca walizkę. Jedno jest pewne: oprócz dłuższego urlopu warto również zaplanować krótsze częstsze przerwy w ciągu roku, np. weekend na działce, nad jeziorem, wyprawa do muzeum czy do zoo. Także i bez wyjazdu można się zregenerować – wystarczy odciąć się od kontaktu z pracą, odłożyć na bok obowiązki domowe czy sprawy życiowe, spędzić czas na relaksie oraz przyjemnościach.
Profesor Dov Eden z uniwersytetu w Tel Avivie prowadził wieloletnie badania dotyczące stresu i przepracowania, m.in. pod kątem wpływu czasu trwania wypoczynku na ich redukcję. Okazało się, że już zaledwie weekendowy wyjazd regenerował organizm w stopniu zbliżonym do tygodniowego wypoczynku, a w obu przypadkach uczucie napięcia i zmęczenia wracały po trzech tygodniach od ponownego podjęcia pracy. Ponadto, na podstawie badań dot. źródła stresu prof. Eden zaobserwował istotną zależność – jedną z głównych blokad uniemożliwiających pełny odpoczynek stanowiła niemożność wyłączenia się ze służbowych obowiązków.
Równowaga to podstawa zdrowia psycho-fizycznego. Każdy musi wypracować sobie swój własny balans między pracą a odpoczynkiem, by być szczęśliwym, zdrowym, wypoczętym, pełnym energii, inspiracji i produktywności. Dlatego też tak ważne jest żeby słuchać potrzeb swojego organizmu i pozwalać sobie na chwilę oddechu. Nie pozwól sobie wmówić, że przepracowanie to standard, a relaks to lenistwo.
Learn More

Samobójstwa nastolatków – co powinno nas zaniepokoić?
Statystyki porażają – w 2019 roku w Polsce 98 dzieci popełniło samobójstwo … 4 z nich nie miało nawet 12 lat. Tym większy lęk budzi informacja mówiąca, że prawdziwe dane mogą być nawet trzykrotnie wyższe. Oficjalne zestawienia policyjne nie uwzględniają bowiem osób, które zmarły w szpitalu kilka lub kilkanaście dni po podjęciu próby samobójczej. Gdy do świadomości rodzica dochodzi fakt, że wśród osób w wieku 15-24 lata samodzielne odebranie sobie życia jest drugą, zaraz po wypadkach komunikacyjnych, przyczyną zgonów, widać, jak boleśnie obnażona zostaje bezradność dorosłych. Myśli samobójcze ma ponad 50% nastolatków w wieku 13-19 lat i 12% młodszych dzieci (w wieku 6-12 lat). Polska zajmuje niechlubne drugie miejsce w Europie pod względem samobójczych zgonów wśród młodzieży. Jakie są alarmujące sygnały w zachowaniu dziecka? Czy rodzic ma szansę je dostrzec? Czy można zapobiec samobójstwu? Poniżej kilka informacji o najważniejszych czynnikach ryzyka i działaniach prewencyjnych.
Czynniki związane z podejmowaniem prób samobójczych
Emocjonalne odtrącenie przez rodziców – to czynnik, na który najczęściej wskazuje młodzież doświadczona próbą odebrania sobie życia. Odtrącenie przez członków najbliższej rodziny, brak zrozumienia i wsparcia, kontakty ograniczające się jedynie do krótkiej wymiany informacji. Niekiedy chodzi tu także o jakość, a nie ilość czasu poświęconego dziecku. Jeśli rodzic widzi swoją rolę jedynie w nadzorowaniu poprawności odrobionych lekcji i otrzymanych ocen – nie ma w takiej sytuacji mowy o prawidłowym wzorcu relacji. Dla wielu opiekunów dzieci są godne pochwały i akceptacji, jeśli są bez skazy. Odtrącenie następuje, gdy nie spełniają oczekiwań w stosunku do dobrych wyników w nauce i aktywności pozalekcyjnych, wyglądu zewnętrznego, umiejętności utrzymania wymaganego porządku, robienia wszystkiego idealnie i na czas. Rodzic skupia całą swoją energię na tym, by wciąż ulepszać własne dziecko, nie dostrzegając jednocześnie jego starań i możliwości. Krytyka i brak akceptacji ze strony rodziców powoduje, że dziecko może czuć się głupie i bezwartościowe. Żyje w ciągłym stresie, czując, na jak wielu płaszczyznach może rozczarować, lęka się braku perfekcji.
Mówienie o dziecku z dezaprobatą, drwienie, poniżanie i szydzenie – to wszystko w brutalny sposób rani i niszczy kawałek po kawałku delikatną strukturę psychiki młodego człowieka. Negatywna relacja emocjonalna z rodzicem trwająca dłuższy czas sieje nieodwracalne spustoszenie, u dziecka mogą pojawiać się lęki, uzależnienia, samookaleczenie, depresja czy wreszcie próby samobójcze.
Konflikty z rodzicami i między rodzicami – kolejny ważny aspekt, który może druzgocąco wpłynąć na kondycję psychiczną dziecka. Konflikty na linii dziecko-rodzic i rodzic-rodzic z całą pewnością upośledzają komunikację wewnątrzrodzinną. Ich charakter może być bardzo różny – w zależności od wieku dziecka oraz jakości relacji między rodzicami. Gdy dodatkowo występuje przemoc w rodzinie, sytuacja wymaga już interwencji z zewnątrz. Domowa przemoc powinna wzbudzić niepokój najbliższego otoczenia oraz środowisko szkolne.
Na narastanie konfliktów często ma wpływ nie tylko klasyczny bunt nastolatka, ale też alkoholizm jednego z rodziców czy zachwianie autorytetu opiekunów – np. poprzez utratę pracy owocującą bezrobociem i znacznym zmniejszeniem budżetu gospodarstwa domowego. Tkwiąc w codzienności przepełnionej konfliktami czy przemocą, ryzyko zachowań samobójczych ulega znacznemu zwiększeniu
Strata rodzica – dotkliwy ból duszy i ciała, który towarzyszy utracie najbliższej osoby powoduje, że młody człowiek nie widzi sensu życia. Nieumiejętność poradzenia sobie z tęsknotą i żalem, poczucie niesprawiedliwości i osamotnienia to tylko kilka z emocji, których doświadcza dziecko, gdy musi zmierzyć się ze śmiercią opiekuna. Często nie może liczyć na pełnię emocjonalnego wsparcia od drugiego rodzica – także pogrążonego w żałobie. Kluczowa jest w takiej sytuacji reakcja najbliższego otoczenia i czuwanie nad przebiegiem obranej przez dziecko formy rozpaczy.
Przemoc rówieśnicza – szkolny mobbing pojawia się już w klasach szkoły podstawowej. Dzieci bezlitośnie potrafią drwić z sylwetki, statusu materialnego, pracy wykonywanej przez rodziców, miejsca zamieszkania czy braku umiejętności sportowych. Kiedy zmiana otoczenia jest niemożliwa, młodzi ludzie dręczeni przez rówieśników przeżywają prawdziwy koszmar emocjonalny. Często nie rozumieją , dlaczego to ich obrano na ofiarę alienowania od grupy. Rówieśnicy potrafią swoim zachowaniem skutecznie podkopać poczucie wartości na długie lata. Specjaliści odnotowują, że skutkiem szkolnego mobbingu najczęściej są silne bóle brzucha, głodówki, wymioty, zaburzenia odżywiania, samookaleczenia i próby samobójcze.
Presja szkoły na utrzymanie wysokich wyników – wywieranie na uczniów silnego nacisku, by placówka mogła utrzymać odpowiednie miejsce w rankingu, to sytuacja, którą przytaczają uczniowie tzw., „elitarnych szkół”. Przedstawianie na apelach tabelek z wynikami matur, wykresów i ambitnych celów do osiągnięcia jest niczym innym, jak przerzuceniem ciężaru odpowiedzialności na uczniów. Niejednokrotnie zdarza się tak, że słabszy wynik w nauce jest równy dyskretnemu relegowaniu ze szkoły, by zachować jej nieskazitelność i skuteczność w działaniach pedagogicznych. Przerost ambicji sprawia, że prędzej czy później słabsze jednostki nie są wstanie podołać wyzwaniom. Nie wytrzymują nadmiaru obciążeń, ale nie potrafią lub nie chcą odpuścić, aby nie zawieść rodziców, grona pedagogicznego lub wreszcie samych siebie.
Traumatyczne doświadczenia (np. gwałt, poważny wypadek) – paraliżujący strach, dręczące wspomnienia doświadczonej sytuacji, często poczucie winy i lęk przed pójściem do terapeuty. To tylko garstka emocji, która towarzyszy ludziom po doznaniu silnych urazów fizycznych i psychicznych. Często nie potrafią oni podjąć rozmowy, by podzielić się swoimi lękami i doświadczeniami. Odebranie sobie życia traktują jak jedyne rozwiązanie, które uwolni ich od prześladowczych demonów przeszłości.
Choroby somatyczne (np. nowotwory, astma o ciężkim przebiegu, stwardnienie rozsiane, czy cukrzyca typu 1) – gdy choroba odbiera młodemu człowiekowi możliwość normalnego (niekiedy samodzielnego) funkcjonowania, powoduje drastyczne ograniczenia, fizyczny ból i cierpienie, wówczas pojawia się bunt i poczucie niesprawiedliwości, czasem bezsilności. Brak sensu życia i zarazem chęć ulżenia w cierpieniu zarówno sobie, jak i najbliższym mogą stać się przyczyną podjęcia próby samobójczej.
Problemy psychiatryczne (w szczególności: depresja, schizofrenia, czy zaburzenia odżywiania) – tendencja do zaburzeń tego rodzaju jest wśród młodzieży, niestety, wzrostowa. Sama depresja występuje już u ponad 20% nastolatków. Z problemami psychiatrycznymi dziecko nie poradzi sobie samodzielnie. Wsparcie rodziców, korzystanie z telefonu zaufania, czy wreszcie wizyta u specjalisty (psychologa, psychoterapeuty czy psychiatry) to niezbędne warunki do rozpoczęcia walki ze schorzeniem.
Zażywanie substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, dopalacze) – zarówno samo spożywanie jak i próba ich odstawienia może być przyczynkiem do zachowań suicydalnych. Substancje psychoaktywne działają bezpośrednio na układ nerwowy, prowadzą do zmian w sferze emocjonalnej, behawioralnej i poznawczej. Ich działanie zależy oczywiście od dawki, rodzaju przyjętego środka, cech indywidualnych i innych substancji odurzających, z którymi zostają zmieszane. Młodzi ludzie, przepełnieni ciekawością do próbowania nowych rzeczy, nie są świadomi podejmowanego niebezpieczeństwa, degradacji swojego ciała i umysłu. A co za tym idzie, niejednokrotnie całkowicie nieświadomie doprowadzają się do stanu uzależnienia, depresji czy nie w pełni świadomych prób samobójczych.
Problemy z tożsamością seksualną – gdy do młodego człowieka dociera, że jest odmiennej orientacji seksualnej lub nie ma w sobie zgody na własną płeć, pojawia się uczucie lęku i braku odwagi na poinformowanie o tym najbliższego otoczenia. Obawa przed nietolerancją i niejednokrotnie wiążącym się z nią szykanowaniem, oszczerstwami czy odtrąceniem rodziny, może stać się powodem do podjęcia drastycznych kroków, mających na celu odebranie sobie życia.
Ze skłonnościami samobójczymi najczęściej utożsamiana jest młodzież posiadająca problemy natury psychiatrycznej. Owszem, zaburzenia psychiczne stanowią czynnik ryzyka, ale jednak nie znajdują się na najwyższym miejscu wśród aspektów mających największy wpływ na zachowania suicydalne wśród młodzieży. Faktem jest, że samobójstwa wśród nastolatków poprzedzają traumatyczne zdarzenia. Jest to trauma definiowana z subiektywnego punktu widzenia osoby młodej. Badacze pracujący z młodzieżą podejmującą próby samobójcze, jednogłośnie uznają, że dzieci przed dokonaniem drastycznego aktu w różny (niekiedy zawoalowany) sposób wołają o pomoc.
Austriacki psychiatra zbadał kilkaset aktów samozagłady i zaobserwował pewne prawidłowości w zachowaniach i sygnałach. Jego zdaniem młody człowiek na samym początku nie potrafi subiektywnie spojrzeć na sytuację, w której się znajduje. Widzi jedynie swoją samotność i bezradność. Następnie przychodzi strach przed dalszym życiem – wówczas w sposób widoczny rozluźniają się związki z innymi ludźmi, następuje izolacja. Rośnie napięcie, wzrasta agresja. Wreszcie pojawiają się fantazje samobójcze, a na końcu rodzi się plan odebrania sobie życia.
Nie wolno ignorować następujących sygnałów wysyłanych przez dziecko:
- Dziecko mówi, że: nie chce żyć, żałuje, że się urodziło, jego życie jest złe, wyobraża sobie własną śmierć i pogrzeb.
- Dziecko pisze wiadomości (zazwyczaj do rówieśników), że chce się zabić.
- Następuje wyraźna zmiana w osobowości dziecka (staje się wycofane, nie chce spotykać się z rówieśnikami, jest smutne i przygnębione, wykazuje skrajne emocje: od euforii do rozpaczy).
- Zaniedbuje się fizycznie (ubiera się niedbale, nie przykłada wagi do podstawowych czynności higienicznych).
- Przestaje interesować się swoimi pasjami.
- Rozdaje dotychczas cenne dla niego przedmioty (zbiór naklejek z piłkarzami, kolekcja książek, znaczków, monet itp.).
- Następuje nagłe pogorszenie wyników w nauce (szczególnie, gdy zdolny uczeń otrzymuje o wiele niższe stopnie bez wyraźnej przyczyny).
- Pojawia się wzrost zachowań agresywnych (w stosunku do samego siebie i innych ludzi).
- Samouszkodzenia ciała.
- Zainteresowanie tematyką śmierci (np. zagadywanie rodziców o to, co się czuje podczas umierania, przeglądanie stron dotyczących samobójstw).
- Nagła poprawa nastroju u dziecka chorującego na depresję.
Czy da się zapobiec samobójstwu dziecka?
Najważniejszą rolę w profilaktyce zachowań suicydalnych upatruje się w rodzicach. To na barkach opiekunów spoczywa wdrożenie do procesu wychowania umiejętności radzenia sobie ze stresem, wyrażanie i nazywanie emocji, komunikacja, asertywność czy zachowania społeczne. Duże znaczenie ma także środowisko szkolne – nauczyciele i pedagodzy także powinni być czujni i nie bagatelizować niepokojących symptomów. Najważniejsze to posiadać otwarty umysł, otwarte serce i mieć w sobie gotowość do podjęcia działania, gdy widzi się niepokojące symptomy. Tylko tyle i aż tyle. Samobójstwo dziecka z reguły nie jest niczym niespodziewanym, nie dochodzi do niego przypadkowo i znienacka. Dzieci wysyłają wiele sygnałów ostrzegawczych, tak naprawdę wołając nimi o pomoc. Jeśli rodzica niepokoi nietypowe zachowanie, a rozmowa z dzieckiem okaże się niewystarczająca, należy poszukać pomocy z zewnątrz. Wizyta u specjalisty – psychologa lub psychiatry może okazać się zbawienną pomocą dla młodego człowieka, którego dręczą problemy ponad miarę własnych sił.
Learn More
Uzależnienia. Kiedy temat wymaga pomocy?
Uzależnienia są jedną z największych bolączek XXI wieku. Zachowaniem definiowanym jako nałogowe w obecnym czasie może być niemal wszystko. Do tych najczęściej występujących należą: alkoholizm, narkomania, lekomania, nikotynizm, seksoholizm, pracoholizm, hazard czy siecioholizm (uzależnienie od Internetu). Choć uzależnienia przybierają różne oblicza, mają jedną cechę wspólną – osoba zapętlona w sieć nałogu długo nie potrafi dostrzec, że ma problem. Czegokolwiek nałóg by nie dotyczył, pewne jest to, że ma destrukcyjny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne oraz zachowanie uzależnionego. Przed uzależnieniami nie chroni bariera wiekowa – niestety coraz częściej pojawiają się u młodzieży i osób nieletnich. Uwolnienie się od dyktatury nałogu jest możliwe, ale bardzo trudne. Dlatego tak ważne jest zapobieganie nałogom oraz poznanie mechanizmów, którymi się rządzą, aby w porę sięgnąć po pomoc.
Uzależnienie – definicja WHO
Uzależnienie jest to stan psychiczny, a niekiedy także fizyczny, wynikający z interakcji pomiędzy organizmem a środkiem uzależniającym, charakteryzujący się zmianą zachowania oraz innymi reakcjami, do których należy konieczność zażywania tego środka, w sposób ciągły lub okresowy, w celu doznania jego wpływu na psychikę, a niekiedy także po to, aby uniknąć przykrych objawów wynikających z jego braku.
Pojęcie uzależnienia jest bardzo szerokie i obejmuje wiele aspektów. Droga między zachowaniem mieszczącym się w granicach normy a uzależnieniem bywa zazwyczaj długa. Wyjątkiem są wybrane substancje psychoaktywne, gdzie granice pomiędzy eksperymentowaniem, nadużywaniem i uzależnieniem całkowicie się rozmywają.
4 rodzaje uzależnień
Specjaliści wskazują na 3 podstawowe rodzaje uzależnień: fizjologiczne, psychiczne i społeczne. Na przestrzeni ostatnich lat wyróżnia się również coraz więcej nałogów behawioralnych polegających na uzależnieniu od wykonywania danej czynności.
Uzależnienia fizjologiczne (zwane też fizycznymi) – charakteryzują się silną potrzebą zażywania jakiejś substancji. Zaprzestanie jej stosowania prowadzi do tzw. zespołu abstynencyjnego (inaczej: zespołu odstawienia), charakteryzującego się szeregiem znamiennych objawów: bóle brzucha, biegunki, wymioty, bezsenność, dreszcze.
Uzależnienie fizjologiczne może cechować się szeregiem objawów – zarówno fizycznych i psychicznych. Pewnym jest, że przewlekłe nadużywanie jakiejś substancji prowadzi do zmian w mózgu i ośrodkowym układzie nerwowym. Jednymi z częściej występujących symptomów są:
- wahania nastroju,
- utrata pamięci krótkotrwałej,
- drażliwość,
- nasilone bóle głowy,
- drgawki,
- suchość w ustach,
- rozszerzone źrenice,
- zmiany ciśnienia krwi i częstości tętna,
- dezorientacja.
Uzależnienie psychiczne – objawiają się silną potrzebą związaną z koniecznością poszukiwania i zażycia środka uzależniającego. Przyjmowane substancje dają dodatkowe, silne doznania emocjonalne. Tego typu uzależnienie powstaje na skutek interakcji między zażywaną substancją, osobą, która po nią sięga i kontekstem, w jakim ta interakcja zachodzi. Następuje znaczne osłabienie woli, co oznacza, że zaprzestanie pewnych zachowań staje się bardzo trudne lub niemożliwe. Objawem mogą być:
- natręctwa myślowe,
- porzucenie lub zmiana dotychczasowych zainteresowań,
- koncentracja wyłącznie na tym, co wiąże się z nałogiem,
- obsesja zdobywania i zażywania danej substancji,
- nieprzezwyciężona chęć do wykonywania czynności wywołujących przyjemność (czego skutkiem jest pojawienie się uzależnienia behawioralnego),
- samooszukiwanie się i wymyślanie absurdalnych wyjaśnień dla konieczności zażywania substancji,
- konsumpcja środka uzależniającego pomimo świadomości wyniszczającego działania dla organizmu.
Uzależnienie behawioralne – to uzależnienie od wykonywania danej czynności, bądź od popędów. Celem tych zachowań jest osiąganie przyjemności poprzez zminimalizowanie złego samopoczucia i napięć wewnętrznych.
Właściwie nie ma różnicy w postępowaniu osób uzależnionych od substancji i osób uzależnionych od czynności. Ci pierwsi dążą za wszelką cenę do zdobycia danej substancji, drudzy do wykonania konkretnej czynności. W obydwu przypadkach następuje utrata kontroli, pojawiają się także objawy zespołu abstynencyjnego.
Repertuar uzależnień behawioralnych wciąż się poszerza. Wśród najczęściej spotykanych wymienia się uzależnienie od:
- hazardu,
- gier komputerowych, Internetu, telefonu, social mediów
- jedzenia,
- zakupów,
- seksu,
- masturbacji i pornografii,
- pracy,
- kart płatniczych,
- ćwiczeń fizycznych,
- chirurgii plastycznej.
Zmiany cywilizacyjne, zawrotne tempo życia, stres i nawarstwianie negatywnych emocji z pewnością stanowią żyzny grunt do rozwoju czynności kompulsywnych. Dynamiczne postęp otaczającego świata niejako wymusza konieczność dostosowania się do niego. To z kolei zwiększa poczucie zagubienia, potęguje strach. Skutki zachowań kompulsywnych przejawiają się w sferze fizycznej, a także psychiczno-społecznej. Mogą to być:
- nasilające się bóle i zawroty głowy,
- bóle nadgarstka,
- bóle w klatce piersiowej,
- tiki nerwowe,
- problemy żołądkowe,
- przewlekłe zmęczenie,
- nadaktywność,
- problemy ze snem,
- brak umiejętności wypoczywania,
- irytacja i drażliwość,
- szybka dekoncentracja,
- niska samoocena,
- brak satysfakcji z życia,
- izolacja od innych ludzi,
- złe relacje rodzinne, rozpad rodziny.
Uzależnienie społeczne – wiąże się z zażywaniem środków odurzających pod wpływem mody panującej w różnych kręgach kulturowych. Głównym motywem staje się chęć przynależności do danej grupy, a to z kolei łączy się z bezwzględnym przyjęciem zasad i norm, które w niej panują. Przyjmowanie substancji uważane jest wówczas za jeden z elementów integrujących i umacniających więzi.
Przyczyny uzależnień
Zazwyczaj o przyczynie poddania się uzależnieniu decyduje interakcja trzech czynników: genetycznych, społecznych i psychologicznych.
O indywidualnych predyspozycjach człowieka decyduje jego uwarunkowanie genetyczne. Udowodniono przecież, że dzieci alkoholików mają większe skłonności do nadmiernego korzystania z napojów wysokoprocentowych.
Wśród psychologicznych przesłanek, te podnoszące ryzyko, to przede wszystkim: niska samoocena, nieśmiałość, mała odporność na stres, poszukiwanie i potrzeba silnych wrażeń. Zdarza się, że uzależnienia skrywają za sobą głębokie problemy psychiczne: lęki, zaburzenia depresyjne czy zaburzenia osobowości.
Ogromną presję do stosowania środków psychoaktywnych wywiera środowisko. I nie chodzi wyłącznie o subkulturowy kontekst problemu. Szeroko rozumiane wykluczenie społeczne również może być przyczynkiem do sięgnięcia po używki. Przykładem są choćby osoby otyłe, które bardzo często dotyka alienacja od rówieśników czy współpracowników. Decydują się na narkotyki, by szybciej schudnąć. Kolejnym czynnikiem skłaniającym do sięgnięcia po używki jest zła sytuacja ekonomiczna w domu rodzinnym lub przeciwnie – ponadprzeciętna zamożność. Szkolny lub korporacyjny „wyścig szczurów” to następna z wielu sytuacji, w której szuka się ratunku w środkach odurzających.
Jak pomóc osobie uzależnionej?
Zachowania osoby uzależnionej zazwyczaj są stereotypowe. Największa koncentracja skierowana jest na zdobycie substancji lub rzeczy, której psychika czy organizm w danej chwili potrzebuje. Psychoterapeuci wskazują, że w zdecydowanej większości przypadków uzależnienie rozwija się powoli, a początkowe objawy mylone są z przyjemnością. Osoba sięgająca po używkę nie jest świadoma problemu lub stara się za wszelką cenę ukryć fakt, że zaczyna tracić kontrolę nad swoim życiem i zachowaniem. Kluczowe jest dostrzeżenie własnej bezsilności i przyznanie się do niej – to pierwszy krok sprzyjający zdrowieniu. Większość osób zgłaszających się na leczenie nie zdaje sobie sprawy, czym jest norma w przyjmowaniu danego środka i gdzie znajduje się granica w jego stosowaniu. Wystarczy, że 3 spośród wymienionych wyżej objawów uzależnień występują z dużym natężeniem przez okres około roku i można już mówić o problemie. Zawsze jednak wskazane jest udanie się do specjalisty.
Pomoc osobie uzależnionej jest bardzo trudnym zadaniem. Samo leczenie to proces, który angażuje jest nie tylko psychoterapeutę, ale i całą rodzinę. Czas trwania terapii jest zależny od przyczyn powodujących uzależnienie – może być to rok, a mogą to być nawet dwa-trzy lata. Jeśli uzależnienie rozwinęło się późno, a wzorce wyniesione z dzieciństwa były odpowiednie, terapia trwa odpowiednio krócej. Natomiast w sytuacji, gdy przyczyną sięgnięcia po używki stały się czynniki rodzinne – czas terapii jest odpowiednio dłuższy. Tam, gdzie niemożliwym staje się wyeliminowanie pewnych zachowań (np. w przypadku zaburzeń behawioralnych) – psycholog przedstawia ich zdrowe wzorce, tak, by te zachowania funkcjonowały w codziennym życiu pacjenta, ale w sposób mieszczący się w granicach normy.
Osoby, które podejmują walkę z uzależnieniem muszą uczyć się swojego życia na nowo. Muszą uświadomić sobie występowanie problemu i znaleźć siłę, by przerwać błędne koło nałogu. Znalezienie odwagi na szczerość wobec siebie, to niezwykle ważny krok na drodze do obrania właściwego kierunku w funkcjonowaniu społecznym. I choć droga do uwolnienia się od destrukcyjnych nawyków może być wyboista, to z całą pewnością warto ją pokonać!