
Podróż dookoła seksu- wywiad z naszą seksuolożką mgr Sylwią Jarosz
mgr Sylwia Jarosz – psycholożka, seksuolożka, wykładowczyni na Uniwersytecie Medycznym, terapeutka w poradni CLUE. Prywatnie pasjonatka dobrego jedzenia oraz podróży, podchodząca do życia z dużą otwartością, szczególnie na innych.
Seksualność, to z jednej z strony temat aktualny od zawsze, z drugiej jednak to duże tabu. Pracuje Pani w gabinecie. Z jakimi problemami zgłaszają się najczęściej Pacjenci?
Przeróżnymi. Należy pamiętać, że każdy może zgłosić się do seksuologa. Nie ma żadnych przeciwwskazań odnośnie tego, czy należy być w parze, czy nie, w jakimś konkretnym wieku, z konkretną ilością doświadczeń, przed współżyciem czy już z doświadczeniami. Często w ludziach pojawia się myśl, że inni mają gorzej. I być może to prawda. Nie odbiera to jednak w żaden sposób prawdziwości trudnościom, jakie sami przeżywamy. Jeśli tylko osoba czuje dyskomfort w jakimś obszarze, ma prawo szukać pomocy.
W pytaniu pojawia się słowo tabu i myślę, że jest ono tutaj bardzo ważne. Duża część pracy nad seksualnością to po prostu podjęcie rozmowy na ten temat oraz edukacja. W podejściu do seksualności panuje nadal wiele mitów, mamy dużą trudność, aby o niej mówić, wszak seks się uprawia, a nie o nim rozmawia. Takie myślenie bardzo pokutuje i wywołuje lęk – w parze, ale też w odniesieniu do norm społecznych, bo bez rozmowy trudno się dowiedzieć, jak mają inni ludzie, czy ich podnieca to samo co mnie?
Wśród par niekiedy panuje przekonanie, że seks się ,,przytrafia’’ lub też nie. Zapytani o powód zmniejszonej częstotliwości współżycia odpowiadają, że ,,po prostu się nie złożyło’’.
Ludzkie zachowania seksualne to o wiele szerszy zakres, niż tylko penetracja i warto to eksplorować. Seksem może też być głaskanie, mizianie, masowanie całego ciała, pieszczoty oralne, głębokie pocałunki, erotyczne rozmowy… Każdy sam i w układzie partnerskim może sam decydować, co dla niego oznacza seks. Satysfakcję seksualną czy orgazm można osiągnąć na wiele sposobów. Zresztą osiągniecie orgazmu wcale nie jest równoznaczne z wysoką satysfakcją seksualną. Można mieć satysfakcjonujący seks bez orgazmów i orgazmy bez satysfakcji.
Jakie Pani zdaniem krążą najbardziej popularne mity na temat seksualności mężczyzn?
Że mężczyznom się zawsze chce. A to rodzi ogromną presję, która zdecydowanie nie służy osiągnięciu satysfakcji seksualnej, ani mężczyzny, ani jego partnera czy partnerki. Mężczyzna może po prostu nie mieć ochoty na seks, odmówić go w każdym momencie aktywności.
I drugi, że mężczyzna ma być stroną aktywną. Że na skutek penetracji ma doprowadzić partnerkę do orgazmu. Znowu – presja na bycie wydajnym, aktywnym, skutecznym. Taki ogląd zabiera prawo do bycia stroną, która otrzymuje pieszczoty i czerpie z tego przyjemność.
Te wymienione mity dotyczą myślenia i przeżywania zarówno samych mężczyzn, jak i osób, z którymi są w relacji.
A kobiet?
Kobiety często mierzą się z wątpliwością, czy wszystko ze mną w porządku, skoro mi się nie chce. Duża część kobiet przejawia tak zwane pożądanie responsywne, charakterystyczne dla nawet 3/4 populacji kobiet. To znaczy, że mogą one same z siebie nie mieć ochoty na seks, ale jak już się nadarzy okazja to chętnie odpowiadają na podniecający bodziec. Bardzo wyraźnie chcę tu podkreślić, że mówimy o pożądaniu responsywnym, gdy kobieta CHCE, NIE JEST DO TEGO PRZYMUSZANA ANI NAMAWIANA I Z CHĘCIĄ PODEJMUJE AKTYWNOŚĆ, GDY JUŻ TAKA OKAZJA SIĘ NADARZY. Nie jest tak, że kobiece ,,nie – znaczy tak’’. Odmowa seksu oznacza odmowę seksu.
W pewnym sensie w opozycji do tego stoi pogląd, że kobiety mają być grzeczne i bierne w seksie. Nic bardziej mylnego. Jeśli kobieta chce dominować, mieć wielu partnerów, czy wiele zbliżeń, to ma do tego prawo. Generalnie każdy ma prawo do realizowania swojej seksualności tak, jak chce, o ile robi to w zgodzie ze sobą i nie krzywdzi, ani nie zagraża zdrowiu i życiu własnemu lub innych.
Gdy mówimy o kobiecej seksualności, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden mit, który już całe szczęście się coraz mniej powiela, a mianowicie o tym, że istnieją orgazmy łechtaczkowe i pochwowe. Jest to pogląd wywodzący się z myśli freudowskiej, dziś już wiemy, jak zbudowana jest wewnętrzna część łechtaczki i że jej odnogi okalają pochwę z obu stron. Ponadto pochwa jest dość słabo unerwionym organem, dlatego podczas penetracji pochwy tak naprawdę stymulowana jest łechtaczka. Poza tym, nie ma lepszych czy gorszych orgazmów, wszystkie są jednakowo ważne.
Jak Pani myśli, skąd bierzemy przekonania i nieprawdziwe informacje na temat naszego życia seksualnego?
Po pierwsze z wcześniej wspomnianego przekonania, że o seksie się nie mówi, tylko się go uprawia. Niewiele jest umiejętności, których się uczymy bez rozmowy na ich temat. A przypominam, że często współżyjemy z kimś jeszcze, niż tylko z samym sobą. Skąd mogę się dowiedzieć, na co akurat dziś ma ochotę partner/ka, jak się czuje, skoro o tym się nie rozmawia? Jednak macki przekonania o nierozmawianiu o seksie sięgają jeszcze dalej – do edukacji seksualnej. Brak dostępu do rzetelnej (!) edukacji seksualnej rodzi wszelkiego rodzaju fałszywe przekonania na temat seksualności.
Skąd czerpać rzetelną wiedzę na temat rozwoju psychoseksualnego i seksu w ogóle?
W dzisiejszych czasach mamy szeroki dostęp do wiedzy na ten temat. W księgarniach pojawiają się bardzo dobre pozycje- książki warsztatowe, wywiady rzeki z ekspertami. Podobnie w sieci liczne blogi, edukatorzy i edukatorki seksualne są obecni w social mediach. Najważniejsze wydaje mi się to, żeby propagowana wiedza była wolna od światopoglądu i zgodna z aktualnie obowiązującymi standardami w nauce. Pamiętajmy, że seksuologia to dziedzina nauki, która jest nieustannie aktualizowana. Ważne, aby nie przekazywać nieaktualnych, często bardzo szkodliwych informacji. Odbiorca może sam zdecydować, czy jest to wiedza, która pasuje do jego światopoglądu. Nikt nie może narzucać wartości i zasad jakie wyznaje, ALE ważne żeby wiedzieć, że ,,to jest mój pogląd, a nauka mówi tak…’’.
Jak i czy mówić do dzieci na temat seksu?
Mówić! A w zasadzie nie tyle mówić, co słuchać! I Rozmawiać. Seksualność to nie tylko pytanie ,,skąd się biorą dzieci?’’, choć na pewnym etapie rozwoju jest bardzo powszechne.
W edukacji seksualnej porusza się temat budowania relacji, rozwiązywania konfliktów, zdolności komunikacji, orientacji psychoseksualnej, tożsamości płciowej, roli płciowej. Ponadto rozmawianie z dzieckiem dotyczy też kwestii higieny, antykoncepcji, bezpieczeństwa – gdzie mnie można dotknąć, gdzie nie, w jaki sposób? Tematów do rozmowy jest mnóstwo. To wcale nie oznacza, że 3-latkowi będziemy tłumaczyć jak się uchronić przed niechcianą ciążą. Z dzieckiem w tym wieku najczęściej rozmawia się m.in..: o różnych częściach ciała, czym się różnią chłopcy od dziewczynek. Bardzo prosty temat, ale skoro dziecko dostało sygnał, że można o tym porozmawiać z rodzicem, będzie to fundament, na którym będą budowane rozmowy przez kolejne lata. Dodatkowo, tak zdobyte zaufanie będzie niezwykle ważne w sytuacji zagrożenia wykorzystaniem seksualnym. Dziecko wtedy wie, że zawsze jest zaufany dorosły, do którego można się zwrócić.
Odpowiadajmy tylko na to, o co zostaliśmy zapytani, nie ma powodu wygłaszać zbyt szczegółowej tyrady, która krępuje i dziecko, i rodzica. Szczera, konkretna odpowiedź pomoże budować pozytywną relację. A jeśli rodzic nie wie? Bardzo dobrze! Wtedy można się przyznać, że nie wiem, doczytam i opowiedzieć dziecku, gdy już się dowiem. Takie zachowanie też daje przyzwolenie, że nie musimy być alfą i omegą.
Jaki wpływ ma nasze wychowanie ma proces kształtowania naszej seksualności?
Do pewnego momentu ogromne. Rodzina jest pierwszym środowiskiem dziecka. Obserwując rodziców, ich relację, stosunek do ciała, rozmawiając z nimi o cielesności, dziecko uczy się. W pewnym momencie jednak, znaczącą rolę odgrywać zaczynają rówieśnicy, pierwsi partnerzy, kolejne doświadczenia seksualne. Wychowanie nie jest bez znaczenia, bo stanowi pewną bazę, na której dalej się buduje. Z drugiej strony nie jest tak, że jesteśmy skazani na to, czego nauczyliśmy się w domu rodzinnym o seksualności, cielesności i związkach międzyludzkich. Jako dorośli możemy wziąć odpowiedzialność za siebie i zatroszczyć się o swoją seksualność tak, jak tego potrzebujemy.
Z jakimi mitami konfrontuje się Pani w gabinecie i czy łatwo wyprowadzić Pacjentów z błędu?
Chyba daleko mi do nazywania ich błędem. Jest to przekonanie, które z czegoś się wzięło – przekazane kiedyś przez znaczącą osobę, pielęgnowane w dobrej wierze, aby zadbać o partnera czy partnerkę, czy mające na celu chronić przeżywanie i emocje klienta. Z drugiej strony mity mogą przyczynić się do trudności i frustracji klienta, dlatego warto edukować w tym zakresie. Ostatecznie jednak to klient, mając całą porcję wiedzy, sam zdecyduje co z nią chce zrobić i ma do tego pełne prawo.
Dziś jesteśmy w wyjątkowych okolicznościach / jak Pani zdaniem kształtuje się seksualność w czasie izolacji/ w czasie pandemii i restrykcyjnych zasad/ higieny/ odstępu i zachowania bezpieczeństwa?
Myślę, że skutki będziemy mogli ocenić dopiero za jakiś czas. Na ten moment chciałabym zwrócić uwagę, że ludzie przeróżnie mogą sobie radzić z zaistniałą sytuacją i każdy radzi sobie tak, jak akurat tego potrzebuje. Dla jednych podwyższony lęk i stres odbiera ochotę na seks. Dla innych wręcz przeciwnie, seks będzie sposobem na poradzenie sobie z napięciem. W drugim wypadku warto zwrócić uwagę, aby być uważnym na siebie, swoje odczucia i uczucia. Niekiedy napięcie seksualne myli się z napięciem emocjonalnym i seks staje się sposobem na rozładowanie. Warto, aby kontakty seksualne nie stanowiły jedynej dostępnej strategii w sytuacji stresowej.
W niektórych krajach pojawiły się też wytyczne na temat zachowań seksualnych w dobie pandemii- stosowanie dodatkowych środków higieny, trzymanie dystansu na 2 metry- ma to znaczenie np. w przygodnych kontaktach, czy w relacji, gdy partnerzy nie mieszkają ze sobą. Taka sytuacja może rodzić frustrację i napięcia.
Czy seksualność to problem jednostki czy pary?
Przede wszystkim mam nadzieję, że seksualność to nie problem. Bliżej mi do pozytywnego ujmowania seksualności – jako jednej z części naszego życia, pełnoprawnie rozwijanej zarówno indywidualnie, jak i z partnerami seksualnymi.
Ale jeśli już pojawia się trudność w tym obszarze to powiedziałabym, że- to zależy: od jednostki, pary czy w ogóle ludzi, którzy w danym układzie w seksualności uczestniczą. Każdy ma prawo do definiowania swojej seksualności, tego jaka jest i co z nią robię. Druga kwestia to też to, że zależy od samej trudności i sytuacji, w jakiej dana osoba się znalazła. Dlatego trudno mi udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Jak w takim razie przewlekły stres może wpływać na naszą seksualność?
Niekiedy mówi się, że seks zaczyna się w głowie. Funkcjonowanie człowieka jest rozbudowanym systemem połączeń. Myśli, uczucia, fizjologia- to wszystko się łączy i zmiana w jednym obszarze pociąga zmiany w pozostałych. Dlatego tak jak stres powoduje trudności seksualne, tak trudności seksualne wywołują stres i koło się zamyka. Dobra wiadomość jest taka, że praca nad jednym z obszarów pomaga uporać się z pozostałymi.
No i ostatnie chyba bardzo powszechne aktualnie pytanie: “Czy po epidemii przewiduje Pani wyż demograficzny czy jest to raczej czas wysokiego lęku, który utrudnia nam skupienie się na sobie, na bliskości seksualnej bo walczymy o “przetrwanie”?
Brakuje mi wiedzy, aby odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Ale myślę, że jest to ciekawe i pokuszę się o pewne obserwacje. Po pierwsze wydaje mi się, że we wcześniejszych latach zamknięcie w 4 ścianach mogło skutkować zjawiskiem wyżu demograficznego, ,,bo co tu robić z nudów’’. Teraz żyjemy w zupełnie innych czasach, z o wiele większym dostępem do social mediów, serwisów streamingowych, czy pornografii.
Po drugie zwiększone poczucie niepewności w dobie pandemii nakłada się na już istniejące w obecnym pokoleniu lęki o przyszłość w związku z ociepleniem klimatu, sytuacji ekonomicznej itd. Poza tym, mimo wszystko, mamy dość łatwy dostęp do antykoncepcji. Te argumenty przemawiają za tym, że raczej wyżu demograficznego nie będzie. Z drugie strony może ludzie będą uprawiać seks, żeby poradzić sobie z lękiem, niepewnością, nudą… Myślę, że dowiemy się dopiero za jakiś czas jakie są skutki obecnej sytuacji.
Tak. To z pewnością ciekawe psychologicznie. Być może spotkamy się za jakiś czas, aby wrócić do postawionych tutaj hipotez.
Dziękuję za wyczerpującą rozmowę.

Related Posts
Samoakceptacja – dlaczego tak wielu z nas ma z nią problem?
Mówi się, że łatwiej jest nam kochać innych niż siebie. Poczucie własnej wartości...
Rozpad długoletniego związku – artykuł mgr Adama Zalepy
mgr Adam Zalepa - psycholog, psychoterapeuta, terapeuta par i rodzin ...