Skonfliktowana para – artykuł mgr Adama Zalepy
mgr Adam Zalepa – psycholog, psychoterapeuta, terapeuta par i rodzin
Konflikty to nieunikniony stan rzeczy relacji każdej pary, ponieważ ich podłożem są różne potrzeby ujawniane przez partnerów w różnym czasie. Sporów nie ma tylko tam, gdzie nie ma żadnych oczekiwań, gdzie jest obojętność i pustka. Kłótnia stanowi wyraz uczuć związanych z niespełnionymi oczekiwaniami, które nie zawsze odzwierciedlają autentyczne potrzeby, ale często są zniekształcone przez doświadczenia z przeszłości, z poprzednich związków, z dzieciństwa, z przekazów transpokoleniowych. Często łączą się z tym braki umiejętności komunikacyjnych bądź nieefektywne, dysfunkcyjne wzorce komunikacji. Czasem różnice wartości i celów życiowych, których nie potrafimy wspólnie przedyskutować i uzgodnić dobre dla obojga rozwiązania. Najczęściej jednak konflikty wywołuje to czego chcemy od partnera, a czego on nie potrafi lub rzadziej nie chce nam dać, lecz naszym zdaniem powinien. Choć często się przy tym mylimy trudno nam zrozumieć błąd, a jeszcze trudniej się do niego przyznać. Najtrudniejsza jednak jest do wprowadzenia zmiana, dzięki której poczujemy bliskość, miłość, wsparcie, wzajemną troskę i będziemy mogli wspólnie rozwiązywać problemy przed jakimi stajemy jako para.
Oczekiwania partnerów wobec siebie mają źródło w dzieciństwie, zwłaszcza te nieuświadomione, związane z niezaspokojeniem ważnych potrzeb. Jeśli ktoś nie doświadczał bliskości lub miał jej za mało, będzie szukał zaspokojenia w związku. Najczęściej jednak, ponieważ nie nauczył się czerpać ciepła od rodziców, nie będzie potrafił wziąć go od drugiej osoby, o ile będzie ona zdolna obdarować z dawna upragnioną troską. Poczucie niedosytu tak czy inaczej będzie się wciąż utrzymywało. Dlatego fantazje o odpowiednim partnerze pod pewnymi względami podobnym do rodziców pod innymi lepszym, w nieunikniony sposób prowadzą do rozczarowania. W rezultacie dochodzi do konfliktów, wyobcowania, poczucia osamotnienia, co wyraża się w głośnych lub milczących oskarżeniach: „to twoja wina”, „to przez ciebie”, „to ty jesteś zły”. Tworzy się błędne koło, bowiem żadne z dwojga nie umie powiedzieć: „ Boje się, że mnie odrzucisz, dlatego potrzebuję więcej zapewnień o twojej miłości”, „Proszę przytulaj mnie i mów często, że jestem najważniejsza /najważniejszy, bo tylko wtedy poczuję się bezpiecznie i stawię czoła życiu”. w związku z czym któreś z nich lub oboje uciekną np. w pracę, która znieczuli ból i będzie namiastką wypełnienia pustki, lub w romans, który ożywi nadzieję na rekompensatę braku bliskości i przyniesie obietnicę zaspokojenia. Jednak ucieczka z oczywistych względów pomoże tylko na chwilę, bowiem nie można uciec od własnej przeszłości, a jedynie pochylić się nad nią i zaakceptować siebie, po to by móc pomieścić trudne doświadczenia oraz nauczyć się wspierać partnera poprzez kontenerowanie jego uczuć.
Jeśli dajmy na to jedna osoba wychowała się w rodzinie, w której raczej nie okazywano emocji, druga natomiast w całkiem odmiennej, to ta pierwsza może czuć się przytłoczona, osaczona przez ekspresywnego partnera. W efekcie zacznie się bronić przez ignorowanie prób zbliżenia ze strony drugiego oraz bagatelizowanie pretensji z jego strony i unikanie rozmowy, bo w jego oczach nic wielkiego się nie dzieje. Zacznie się prawdopodobnie coraz bardziej dystansować szukając przestrzeni wolnej od napięć, a samotność we dwoje, do której wkrótce dojdzie, doprowadzi do rozpadu związku.
Oczekiwania mogę dotyczyć też pragnienia, by druga osoba była taką, jak chcielibyśmy, przedłużeniem własnego „ja”. Jakakolwiek różnica względem narcystycznych wyobrażeń będzie rodzić złość i lęk. Za tym idzie chęć kontroli i podporządkowania, a nawet karania tego drugiego, który niczym zaczarowane lustro ma potwierdzać wymyślony, wyidealizowany obraz partnera. Osoba podporządkowana takiej roli, najczęściej kobieta, często bezwiednie godzi się z obezwładniającą iluzją, ponieważ doświadczyła przemocy w dzieciństwie i teraz nieświadomie odgrywa relację z przeszłości. Może przy tym żywić ukrytą nadzieję na naprawienie partnera z biegiem czasu, „bo to przecież w gruncie rzeczy dobry człowiek”. Równocześnie może doświadczać tryumfu nad nim, poczucia specyficznej kontroli i wyższości, wyobrażając sobie np. że: „Tylko ja potrafię nad nim zapanować, a kiedy na mnie się wyżywa inni (dzieci) są bezpieczni” albo odgrywać fantazje z dzieciństwa wierząc w ich spełnienie: „Dzięki poświęceniu zmienię go, chociaż nie udało się to w przypadku ojca, bo tym razem będę bardziej wytrzymała od mojej matki (którą tym sposobem magicznie wesprę/ochronię)”. Te nieuświadomione procesy zniewalają ofiary narcystycznych i/lub przemocowych mężów w toksycznej, destrukcyjnej relacji.
Brak akceptacji dla inności drugiej osoby wynika również z trudności w odseparowaniu od rodziny pochodzenia. Wywołuje to szereg napięć związanych z częstym nieuświadomionym myleniem partnera/partnerki z którymś z rodziców. Jeśli np. żona przywykła do częstych wyrazów podziwu ze strony własnego ojca i pomocy w różnych obszarach, a mąż jest w tym oszczędny, to z jej perspektywy partner przestał kochać, nie troszczy się. Podobnie on, jeśli zawsze, kiedy wracał do domu, miał podany przez matkę obiad, a teraz żona tego nie robi, może czuć się nie szanowany, nie kochany. Chodzi zatem naburmuszony, pełen niewyrażonych pretensji lub przeciwnie krytykuje wszystko, co robi partnerka, deprecjonuje jej rodziców, wyśmiewa jej pomysły, dając upust złości. Żadne nie zastanowi się nad zwyczajami panującymi w rodzinie pochodzenia drugiego. Nad tym, że np. częste pochwały i pomoc mogą pełnić rolę sygnałów miłości lub że wspólne gotowanie obiadu, bądź wspólne sprzątanie to działania, przez które odzwierciedla się bliskość, działania tworzące przestrzeń dla emocjonalnego ciepła. Zamiast ciekawości wobec obyczajów, w jakich wyrósł partner, osoby mające problem z separacją usiłują go zmienić i oskarżają: „Jestem dla ciebie nikim, nie kochasz mnie”, „Ty mnie nie szanujesz”, „Idź do mamusi, skoro tam ci było lepiej”, „Zadzwoń do tatusia /mamusi, żeby za ciebie posprzątała /ugotowała obiad”. W rezultacie nie dość oddzieleni od rodziców, zahipnotyzowani ich postawą partnerzy odsuwają się od siebie, czasem nawet rozchodzą, żeby wejść w nowy związek, w którym wszystko się powtórzy.
Są pary, które uznają ciągłe kłótnie za normę, wzór dobrego, namiętnego związku, który np. wynieśli z rodziny pochodzenia. Jeśli oboje potrzebują silnych emocji, to właśnie kłótnia ze względu na swoją intensywność będzie ich zbliżać, natomiast spokój oddalać. Ta dynamika, mimo że nieraz wyczerpująca, gwarantuje pewnym małżeństwom trwałość, swoisty komfort o ile wolna jest od poniżania partnera i raniącej wrogości, agresji związanej z pragnieniem zniszczenia znienawidzonego obiektu. Gniew wyrażany często i z dużą ekspresją nie tylko uwalnia z napięć i dostarcza bodźców spragnionym ich partnerom, ale równocześnie toruje drogę silnej namiętności jak w przysłowiowej włoskiej rodzinie. Wyrażanie gniewu służy wtedy wzajemnemu pobudzeniu i nie musi odzwierciedlać trudności w relacji.
Bywa, że partnerzy żyją „pod klątwą” międzypokoleniowych przekazów, bezwiednie odwzorowując wzorce z rodzin pochodzenia w swój związek np. przekonanie o sile i sprawczości mężczyzn oraz słabości, bezradności kobiet. Wtedy często się zdarza, że gdy depresyjna, zależna partnerka sięga do swoich zasobów i staje się silniejsza, partner słabnie, zaczyna ujawniać objawy różnych chorób bądź nieporadność, może stracić pracę, wycofać się emocjonalnie itp. Kobieta w rezultacie ponownie nieświadomie sięgnie do tych słabych, depresyjnych aspektów swojego „ja”. Poświęca się dla związku, żeby wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Mężczyzna wtedy znów może okazać swoją moc, zająć się wszystkim, mimo że nadmierny wysiłek odbija się na jego zdrowiu i z czasem prowadzi do przemęczenia, rozdrażnienia, frustracji i pragnienia, by wreszcie zrzucić to z siebie. Partnerka, aby go odciążyć, na powrót sięga do swojej siły i… Wszystko się powtarza jak w transie. Nikt nie jest szczęśliwy, a zarazem nie może przerwać chocholego tańca, do którego przygotowują się dzieci bezwiednie obserwujące rodziców.
Related Posts
Depresja maskowana – jak ją rozpoznać?
Ciągłe zmęczenie, stres, ból głowy, złe samopoczucie lub po prostu przeciągające...
Telefon wsparcia w okresie pandemii
Włączamy się do ogólnopolskiej akcji psychologów i uruchamiamy bezpłatny telefon...